sobota, 15 marca 2014

Rozdział 1.

Oto pierwszy rozdział nowego Dramione. Mam nadzieję, że się spodoba. :)
Czekam na komentarze. :3
Rozdział drugi postaram się dodać jak najszybciej. :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. ♥
LUBISZ = OBSERWUJESZ. ♥

~Inka

*soundtrack*
*soundtrack*
*soundtrack*
*soundtrack*
*soundtrack*
*soundtrack*

Hogwarts Express stał na już na peronie 9 i 3/4. Hermiona z uśmiechem zmrużyła oczy. Była szczęśliwa. Wesołe promyki słońca ciepło łaskotały jej skronie. Starała się nie zauważać pełnych podziwu spojrzeń kierowanych na nią, Harrego i Rona. Odkąd Ten Które... Voldemort zginął, musiała liczyć się z tym, że stała się... no cóż, sławna.
Chwyciła rudego za rękę z zamiarem wejścia do pociągu. Postąpiła krok do przodu, jednak ktoś zablokował jej drogę. Podniosła głowę i spojrzała prosto w stalowe oczy Księcia Slytherinu.
- D-Draco... cóż za niespodzianka... - wyjąkała tylko.
- Nie myślałaś chyba, że zamierzam siedzieć ten rok bezczynnie. Także wracam do Hogwartu, droga szlamciu. - powiedział zimnym głosem. Jednak coś w jego wzroku sprawiło, że wiedziała, że wcale z niej nie drwił.
- Heh...- nic więcej nie potrafiła z siebie wydobyć.
- Mamy tutaj tak stać, czy zamierzasz się ruszyć? - wycedził Ron do Dracona.
- A masz jakiś problem? - w oczach Ślizgona teraz była już tylko nienawiść.
- A żebyś wiedział! Hermiona, idziemy, jak najdalej od tego dupka.
- Ron! - Hermiona była zaskoczona zachowaniem rudzielca.
- Odwal się, Miona. - ostro odpowiedział Ron.
Draco obserwował z niepokojem kiedy Weasley szarpnął za rękę dziewczyny i prawie brutalnie pociągnął ją do pociągu.
''On nie powinien się tak zachowywać wobec niej'' - pomyślał. Nie mógł patrzeć, jak Gryfonka skrzywiła się z bólu...
''Merlinie, co się ze mną dzieje?! Nie powinna mnie obchodzić ta szlama. To tylko Granger, przyjaciółeczka Pottera i dziewczyna Łasica. Nie obchodzi mnie.'' - przekonywał sam siebie w myślach.
- SMOKU! - usłyszał nagle obok swojego ucha.
- Zabini, nie musisz tak wrzeszczeć! - rzucił ostro. Jednak nie mógł ukryć uśmiechu, spowodowanego spotkaniem z przyjacielem.
- Przepraszam - Blaise zrobił minę smutnego szczeniaczka - Już nie będę, Draconku. - świetnie udało mu się naśladować głos Narcyzy Malfoy, gdy wypowiadał ostatnie słowo.
- Ehh, Diable... co ja z tobą mam... - westchnął Dracon, lecz zaśmiał się radośnie. O tak, z Zabinim znali się już bardzo, bardzo długo. Zawsze wspierali się nawzajem, a Diabeł dobrze wiedział, jak sprawić, by na twarzy Księcia Slytherinu pojawił się uśmiech - prawdziwy, nie wymuszony. W dodatku Blaise był inteligentny i z charakterkiem - nie tępym osiłkiem jak Goyle i Crabbe.
- Co ty za mną masz? Masz ze mną wspaniałe życie, Smoczusiu. - Zabini mrugnął do Dracona i posłał mu całuska.
Obaj Ślizgoni roześmiali się i weszli do pociągu. W każdym przedziale było pełno... tylko jeden był prawie pusty. Siedziały w nim zaledwie trzy osoby.
Draco już chciał zawrócić, w poszukiwaniu innego wolnego przedziału, jednak Diabeł powstrzymał go.
- Dawaj, Smoku. Będzie zabawnie. - stwierdził.
Weszli do przedziału. Golden Trio naraz podniosło wzrok. Dracona zdziwiło, że Hermiona siedziała daleko od swojego chłopaka...
''Coś tu nie gra'' - pomyślał.
- Czego tu szukacie?! - wycedził Weasley z obrzydzeniem.
- Oh! Ronuś! Masz coś przeciwko, żebyśmy tu usiedli? Chyba się mnie nie wstydzisz, Ronuś! - zaczął piskliwym głosem ironizować Zabini, po czym prawie usiadł na kolanach Łasica. Jednak Rona tylko to rozwścieczyło. Szybkim i brutalnym ruchem zrzucił Diabła z kolan i wyciągnął różdżkę.
- Wy, Ślizgoni, jesteście coraz bezczelniejsi - stwierdził i przyłożył różdżkę do szyi Blaise'a. Jednak Draco miał dobry refleks.
- Expelliarmus! - krzyknął. Ron z hukiem uderzył o podłogę przedziału.
- Zabiję cię, Malfoy. Po prostu zabiję! - wrzasnął głucho.
- STOP! Uspokójcie się - zupełnie niespodziewanie odezwał się Harry. Jego głos był cichy, jednak zarówno Ślizgoni i Ron potulnie zamknęli usta. - czy naprawdę musimy się ZAWSZE kłócić? Pomyślcie! Nie wybrano nas do tego samego domu, to prawda. Ale to nie powód, by ciągle się spierać. Zawsze uważałem cię za kogoś bystrego, Smoku - zwrócił się do Dracona - i nie wątpię, że podzielasz moje zdanie.
- Tak, od jakiegoś czasu o tym myślałem... Pott... Harry, uważam cię za trudnego przeciwnika i wolałbym mieć cię raczej w swoich szeregach - Draco uśmiechnął się blado.
- I nawzajem... a więc, sojusz? - Harry wyciągnął rękę w stronę Smoka i uśmiechnął się szeroko. Ślizgon nie zastanawiał się długo. Uścisnął dłoń Wybrańca i skinął Zabiniemu, który także, choć z lekkim trudem podał rękę Potterowi. Ron z odrazą przypatrywał się tej scenie, jednak Harry posłał mu takie spojrzenie, że chłopak nie miał wyboru i także uścisnął dłonie Ślizgonów. Lecz tak się przy tym krzywił, że oczywistym było, że robi to tylko i włącznie ze względu na przyjaźń z Wybrańcem.
Teraz wzrok Draco padł na Hermionę. Oczywistym było, że jej także musi podać rękę. Podszedł do Hermiony i przez chwilę patrzył jej w oczy. Zobaczył w nich szczęście. Tak, Gryfonka była szczęśliwa, że wreszcie nastała zgoda. Jednak w jej pięknych, czekoladowych źrenicach było coś jeszcze. Coś, czego nie potrafił opisać. Po chwili zorientował się, że pozostali przyglądają im się. Faktycznie, mogło to dziwnie wyglądać, skoro stali i tylko patrzyli sobie w oczy. Ślizgon pośpiesznie wyciągnął rękę. Gdy dotknął delikatnej skóry Hermiony... nie umiał się powstrzymać i ucałował jej dłoń. Tłumaczył to sobie potem może litością, a może dobrych wychowaniem... może oboma na raz. Widział, jak wściekłość pojawiła się w oczach Weasley'a. Już miał wyciągnąć różdżkę, kiedy drzwi przedziału otworzyły się i stanęła w nich roześmiana Ginevra. Jednak uśmiech zaraz zmienił się w zszokowanie. W końcu nie na co dzień widzi się największych wrogów w jednym przedziale...
- Draco? Blaise? - spytała dziwnym głosem.
- Nie, dwa pufki pigmejskie - zironizował Diabeł - jasne, że my, Wiewióro! 
- Ginny, spadaj stąd. - ostrym głosem zaczął mówić Ron. - nie jes...
- Zamknij się, Ronaldzie - dziewczyna tylko przewróciła oczami. - a więc, co tu robicie, chłopcy?
- Właśnie zawarliśmy... hmm... sojusz - wyszczerzył zęby Blaise.
- To chyba powinniśmy się cieszyć? - uśmiechnęła się Ruda.

- Jasne i co jeszcze? - Ron ewidentnie zaczął się irytować - Może będziemy siadać razem w Wielkiej Sali, będziemy się razem uczyć...
- Naprawdę byś chciał?! Oh, Ronuś, tak długo na to czekałem! A po ukończeniu Hogwartu zamieszkamy razem! Oh, jaki jestem szczęśliwy! - wykrzyknął Diabeł, a zarówno Ginny, jak i Miona, nie mogły powstrzymać się od śmiechu. Nawet na twarzy Harry'ego pojawił się lekki uśmiech. Jednak ku dezaprobacie Blaise'a, Wybraniec podszedł do Wiewiórki i pocałował ją w policzek. Najwyraźniej dalej byli parą.
Wtedy pociąg zatrzymał się. Dojechali do Hogwartu.

                                                                               ***

Uczta powitalna i przydział do domów minął szybko. Nowa nauczycielka od eliksirów, ale jakaś dziwna. Jednak Hermiona nie zamierzała się nią przejmować. Znowu była prefektem naczelnym, z tego powodu przypadło jej do użytku oddzielne dormitorium.
Siedziała na łóżku i wpatrywała się w regał z książkami. Tyle się zmieniło, odkąd po raz pierwszy przyszła do Hogwartu... wszyscy się zmienili. Harry, Ginny, Luna, Neville... Ron... o tak, on najbardziej się zmienił. Ten chłopak, w którym się zakochała... czasem miała wrażenie, że przestał już istnieć. Wojna bardzo zmieniła Rona. Nie, nie chciała teraz o tym myśleć. Właściwie... Dracon też się zmienił. Nadal pozostawał egoistą i durnym Ślizgonem, jednak nie mogła nie zauważyć, że wojna wniosła znaczące zmiany także do jego życia. Zdawało się, że zaczął mieć większy szacunek do pozostałych... Brązowowłosa nadal nie darzyła go sympatią, ale coś w jego oczach sprawiało, że zaczęła rozumieć jego wcześniejsze zachowanie.
''Merlinie, czy ja właśnie myślę o Malfoy'u... prawie jak o przyjacielu?!'' - skarciła się  w myślach - ''Ślizgoni zawsze byli wredni i zawsze tacy będą'' - pomyślała, jednak nie umiała się nie uśmiechnąć na wspomnienie wydurniającego się Diabła.
Po namyśle wstała z łóżka i zwróciła się w stronę łazienki - swojej prywatnej. Pomieszczenie było bardzo przestronne. Po środku znajdowała się wielka wanna. Dziewczyna nalała wody i bez namysłu wlała tam tyle wonnych olejków ile tylko się dało. Weszła do wanny, a gorąca woda koiła jej nerwy.
Po półgodzinie relaksowania się, coś zakłóciło jej spokój. Do jej dormitorium były dwa wejścia - jedno zewnętrzne, obok portretu z Grubą Damą, a drugie wewnętrzne - od salonu Gryfonów. Właśnie od tego pierwszego wejścia rozległo się pukanie.
Dziewczyna pospiesznie wyszła z wanny i zakryła się ręcznikiem. Podeszła do drzwi i otworzyła je.
Z trudem złapała powietrze, gdy zobaczyła, kto za nimi stał.
- Zabini! Co ty tu robisz!? - wykrzyknęła.
Chłopak przejechał po niej wzrokiem i roześmiał się.
- Szkoda, że nie ma tu Draco. Chyba Ci przeszkadzam?
- Nie, wcale... - powiedziała z ironią dziewczyna.
- To wspaniale. Miałem Ci tylko przekazać, że ja.. to znaczy Draco... zaprasza Ciebie i Ginny na najbliższy trening Quidditcha.
- C-co? - zdołała tylko wyjąkać Hermiona.
- POWIEDZIAŁEM, ŻE DRACO ZAPRA..
- Wiem, co powiedziałeś.
- Więc... przyjdziecie? - uśmiechnął się zachęcająco Blaise.
- J-ja... muszę omówić to z Ginny.
- Czyli ustalone! - wykrzyknął Diabeł. - Oczekujemy was. - mrugnął i posłał jej całuska.
- Ale... Zabini...
- Pa, Mionuś. A, zanim upuścisz ręcznik z zaskoczenia, to poczekaj, aż przyprowadzę tu Dracona - dodał ze śmiechem. Potem zbiegł po schodach, do lochów i zostawił Hermionę zszokowaną w drzwiach swojego dormitorium.

                                                                         ***

- Mionuś, czemu nic nie jesz? - spytała z troską w głosie Ginny.
- J-ja... nie jestem głodna. - odpowiedziała dziewczyna.
- Coś Cię gnębi? - spytał Ron.
- Nie, wszystko w porządku.
Dziewczyna faktycznie nic nie zjadła. Choć na śniadaniu był wybór, a w całej Wielkiej Sali pachniało smakowicie, Gryfonka cały czas myślała o wczorajszej rozmowie z Zabinim.
''Nie, koniec myślenia o tym. Muszę zająć się czymś innym.'' - powiedziała sama do siebie. Żeby zająć czymś innym swój umysł, brązowowłosa przeniosła swój wzrok na nową nauczycielkę eliksirów. Miała na oko sześćdziesiąt lat, kruczoczarne włosy, sięgające prawie do pasa, duże, zielone oczy i ubrana była w ciemnozieloną suknię. Podobna była do jakiejś historycznej księżnej. ''Jest nawet dość ładna'' - stwierdziła Miona - ''lecz wydaje się być naprawdę bardzo sroga.''
Po chwili przypatrywania się nowej nauczycielce, ta.. spojrzała prosto w czekoladowe oczy Hermiony! Dziewczyna poczuła, jak szmaragdowe oczy przewiercają ją od środka, jakby poznawały każdy zakamarek jej duszy. Gryfonce zdecydowanie się to nie podobało.
Odwróciła wzrok i wbrew swojej woli, spojrzała prosto na twarz Dracona, który odwracał się w jej stronę, zza Ślizgońskiego stołu. Oboje odwrócili wzrok i wbili go w swoje talerze.
- Hermiona, idziemy na słowo. - Ron złapał dziewczynę mocno za ramię. Smok obserwował, jak chłopak z agresją wyprowadził ją z Wielkiej Sali.
- O co chodzi, Ron? - spytała.
- Widziałem, jak ten idiota na Ciebie patrzył.
- Ron...
- Nie pozwolę na to!
- Ale nie pozwolisz mu nawet patrzeć w moją stronę?
- A żebyś wiedziała!
- Ron...
- A ty! Ty patrzyłaś na niego! Może mnie zdradzasz?! - krzyknął. Chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak po policzkach dziewczyny popłynęły łzy. - Miona... przepraszam. - wyszeptał - nie wiem, co się ze mną dzieje. Przepraszam cię. To wszystko przez tą wojnę... to co przeżyliśmy...
- Wiem, Ron...
- Przepraszam.
- Już dobrze...
Wtedy Draco wyszedł z Wielkiej Sali, w części by sprawdzić, czy z Hermioną wszystko dobrze. A kiedy wyszedł, jego wzrok padł na Hermionę i Rona, całujących się namiętnie przy drzwiach.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ. ♥
LUBISZ = OBSERWUJESZ. ♥
 
  

środa, 5 marca 2014

Wstęp.

[pisane do tej piosenki.]

Cisza wypełniła cały Hogwart.
Wszyscy zamarli.
Ten Którego Imienia Niewolno Wymawiać wydał z siebie ostatnie tchnienie i z głuchym jękiem zwalił się na posadzkę.
Wszystkie oczy zwróciły się na Harry'ego Potter'a. Na Chłopca, Który Przeżył. Na wybawiciela.
Nagle rozległa się burza oklasków.
Każdy chciał uściskać żywą legendę.
Każdy chciał mu pogratulować, pochwalić.

Chłopak ukryty za ścianą zmrużył oczy z irytacją.
''Teraz Potter będzie gwiazdą, jasne.
Jak zawsze.
Potter zbierał pochwały.''
Nagle...
Jego wzrok padł na pewną osobę...
Usta mu zaschły, a w wypełnionych goryczą oczach pojawiło się coś na kształt... łez?
Dlaczego tak na nią zareagował? Co było dziwnego w tym, że Hermiona Granger przytuliła swojego chłopaka, Rona Weasley'a?

poniedziałek, 3 marca 2014

Witam znów, na nowym blogu. :3

Dzień dobry. :3
Może niektórzy z Was już mnie znają - z bloga http://dramione-love4ever.blogspot.com/.
Niektórzy z Was wiedzą, że musiałam go usunąć - a przynajmniej zawiesić bez odwołania, z powodu ''małych'' problemów technicznych.
No ale cóż. Zaczynam od początku. :3
Mam nadzieję, że spodoba Wam się nowy blog. :)
~Inka